Pusty las

Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Kwestia charakteru. Bojowniczki z getta warszawskiego Sylwia Chutnik, Monika Sznajderman
Ocena 7,1
Kwestia charak... Sylwia Chutnik, Mon...
Okładka książki Nowe Książki nr 5 / 2019 Justyna Chmielewska, Jerzy Franczak, Jan Gondowicz, Redakcja miesięcznika Nowe Książki, Monika Sznajderman
Ocena 6,0
Nowe Książki n... Justyna Chmielewska...
Okładka książki Przecież ich nie zostawię. O żydowskich opiekunkach w czasie wojny Beata Chomątowska, Sylwia Chutnik, Patrycja Dołowy, Magdalena Kicińska, Karolina Przewrocka, Karolina Sulej, Monika Sznajderman, Agnieszka Witkowska-Krych
Ocena 7,2
Przecież ich n... Beata Chomątowska,&...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
526 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1192
1168

Na półkach:

Nostalgicznie czułe wspomnienio-zmyślenie o niegdysiejszych społecznościach „małej ojczyzny” Autorki, czyli Beskidu Niskiego z jej Wołowcem.

To moje kolejne ”ćwiczenie z utraty” - elegia po Łemkach, Rusinach, Żydach, którzy tu mieszkali przed końcem ich świata. Niezwykle empatyczny „Pusty las” ocala ich dawne istnienia, skoro od dawna nie istnieją one w niczyjej pamięci…

„W tej części świata natura jest piękna i bujna, ale to pejzaż tylko pozornie nietknięty, krajobraz tylko pozornie niewinny” – takie zdanie przemawia szczególnie mocno. Wraz z Autorką, której uważne spojrzenie podtrzymuje w „kruchym istnieniu” to, co jeszcze pozostało, zanurzamy się bez reszty w tamte czasy, poznajemy losy tamtych ludzi tam, gdzie „życie nigdy nie było łatwe”.

Przed II wojną w Wołowcu mieszkało blisko 800 ludzi w 131 gospodarstwach, w co dziś trudno uwierzyć, bo obecnie mieszkańców jest kilkanaścioro. „Mogę tu mieszkać, bo ich już nie ma. Wyjechali” (odwołanie do wybitnej książki W.G. Sebalda o tym tytule) – pisze Sznajderman pozornie sucho, kryjąc emocje. Ale nad całością wisi biblijne niemal pytanie: „Jak to jest, że pewnego dnia znika z mojej wsi bez śladu kilkaset osób?”.

Dlatego jednym z głównych wątków książki jest przywrócenie do istnienia poszczególnych członków ówczesnej społeczności. Tu nie ma żadnego zmyślenia: Autorka - jakby spłacając dług zaciągnięty u dawnych, niepoznanych sąsiadów - przekopuje w tym celu lokalne archiwa, czyta pamiętniki i inne wydawnictwa oraz odczytuje nagrobne inskrypcje. Cmentarze nie podlegały wysiedleniom, ale czasowi się nie oparły…

„Najpierw zniknęli oczywiście Żydzi. Bo Żydzi mają to do siebie, że zawsze znikają pierwsi. I to jeszcze mają do siebie, że znikają całkowicie, bez śladu. Nie pozostaje po nich nic, odrobina popiołu może, no ale gdzie go szukać?”.

Jednego z ukrywających się, Szulima Zieglera, wydał ukraińskiej policji na śmierć Polak Stanisław Tomaszkiewicz, ot jeden z takich epizodów tych czasów. Skazany na 5,5 roku wiezienia, potem ułaskawiony…...

„Nie tylko zresztą w Beskidzie roślinność jest najbujniejsza, gdy jest podlana krwią”.

Potem zniknęli Łemkowie, co było tylko nieco mniejszą zbrodnią niż tamta. „Bo nowa Polska ma być polska, nie żadna ukraińska. A oni są dla władzy Ukraińcami”. Najpierw, w 1945 r. „dobrowolne” wyjazdy do ZSRR - tym, którzy uwierzą w komunistyczną propagandę o rajskim życiu w „ojczyźnie proletariatu”, przyjdzie zgrzytać zębami – albo nielegalnie wracać (jak np. pewien łemkowski żołnierz Armii Czerwonej).

Prawdziwy jednak koniec świata Łemków – zabicie tej kultury na jej ziemi – przyniosła w 1947 r. osławiona Akcja „Wisła”, kto wie, czy jedna z największych zbrodni PRL przeciw ludzkości, „zwykła zemsta na ludności cywilnej, na kobietach i dzieciach, na dziesiątkach tysięcy niewinnych ludzi”. „Wywożono ich przecież pojedynczymi rodzinami w różne miejsca, celowo osobno”. Dziś to się nazywa „etnobójstwo” – ale o dziwo wciąż są i tacy, którzy nie tylko je usprawiedliwiają, ale i popierają….

Wcześniej w tej książce zapoznajemy się z bujnym życiem tych miejsc przed Apokalipsą. Nigdy nie żyło się tu za bogato, ale za to trochę spokojnie, choć wiódł tędy ważny szlak na Węgry. Spokój i cisza skończyły się, gdy w II połowie 19. wieku zaczęto na poważnie wydobywać ropę naftową. Niektórym zarobione pieniądze nieźle zaszkodzą…

Inni Łemkowie podejmują jednak dramatyczne decyzje o emigracji do USA (BTW: To oni byli głównymi bohaterami „Łowcy jeleni”: – Czy Szabatarowicz to rosyjskie nazwisko – pyta jednego z nich lekarz wojskowy. – Nie, amerykańskie – pada odpowiedź). Niektórzy po latach wracają; jeden z nich wygra los na loterii, bo dzięki paszportowi USA nie będzie wysiedlony do Sowietów.

Spokoju jeszcze bardziej nie będzie, gdy zacznie się I wojna światowa, może nie w samym Beskidzie Niskim, ale w niedalekich Gorlicach. Dojdzie tam w 1915 r. do największego przełamania frontu w tej idiotycznej wojnie, gdy Austriacy i Niemcy pogonią stąd Rosjan aż na Ukrainę. Ale zanim to się stało, miasto ostrzeliwało tysiąc dział, które zaledwie w ciągu pierwszych kilku godzin wystrzeliły siedemset tysięcy pocisków, zginęło ok. 200 tys. ludzi.

„Po strzelaninie wokół miasta pozostało ponoć ok. 44 tysięcy lejów po pociskach. I 42 całe domy z 613” – pisze Autorka, przytaczając relacje pielęgniarki, której rosyjskie wojsko kazało porzucić rannych na pewną śmierć. A dziś? Dziś w Gorlicach co roku odbywa się inscenizacja bitwy, radości pełna – skoro to jedyne ważne wydarzenie z dziejów miasta, to się je promuje….

Wołowiec akurat uniknął takiego losu, ale Austriacy mścili się za prorosyjskie, a raczej: prawosławne, sympatie Łemków. Wielu trafiło do obozu koncentracyjnego w Thalerhof, skąd sporo już nie wróciło.

„Co ja tu robię?” – pyta w którymś momencie Autorka samą siebie. I odpowiada: „Jak to co? Mieszkam. Na pustym polu i w pustym lesie. Na łące pamięci”.

Piękna książka, z której można się uczyć tak dziś cennej mikrohistorii, niełatwej sztuki oddania głosu tym, którzy nigdy nie mieli szans go wypowiedzieć….

Rzecz cała kojarzy mi się w dużym stopniu ze znakomitymi esejami „Po Galicji” Martina Pollacka, z którym zresztą Sznajderman wchodzi w dialog.

PS To także, a może przede wszystkim, opowieść o dawnej wieloetnicznej, różnorodnej, prawdziwie kolorowej Rzeczpospolitej. Tak naprawdę skończyła się ona właśnie wraz z akcją „Wisła”. To, a zwłaszcza Holokaust, położyło kres temu, czym Polska była przez stulecia. Na zawsze zapamiętałem sobie wszak słowa Herberta z „Hańby domowej”: „Dla mnie Polska bez Żydów, bez Ukraińców, bez Ormian, tak jak to było we Lwowie (…) – przestała być Polską. Ten ideał jednonarodowego państwa jest ideałem faszystowskim, co tu dużo gadać”.

Czy brzmi to wystarczająco „lewacko” - zwłaszcza w Święto Niepodległości, które znowu zostanie tradycyjnie znieważone wiadomym „paradenmarschem”…..?

Nostalgicznie czułe wspomnienio-zmyślenie o niegdysiejszych społecznościach „małej ojczyzny” Autorki, czyli Beskidu Niskiego z jej Wołowcem.

To moje kolejne ”ćwiczenie z utraty” - elegia po Łemkach, Rusinach, Żydach, którzy tu mieszkali przed końcem ich świata. Niezwykle empatyczny „Pusty las” ocala ich dawne istnienia, skoro od dawna nie istnieją one w niczyjej pamięci… ...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
28
28

Na półkach:

Monika Sznajderman ur. 1959 r., córka lekarzy (matka Polka ojciec Żyd, przeżył Houlocast). Jest współzałożycielką Wydawnictwa Czarne, a prywatnie, żoną Andrzeja Stasiuka, pisarza i podróżnika. Od kilkudziesięciu lat mieszka w Wołowcu, w Beskidzie Niskim. Historia tej miejscowości jest tłem rozważań na temat zmian, jakie zachodzą w życiu wielu pokoleń. Autorka uwiarygadnia je bogatą bibliografią, którą stanowią dokumenty archiwalne, opracowania naukowe oraz utwory literackie. W dawnym Wołowcu mieszkali prawosławni, grekokatolicy i Żydzi. Aby przybliżyć ich losy autorka włącza- sięgający blisko sześćset lat -„wehikuł pamięci”, w którym znajdują się ludzie, rzeczy, które kiedyś im służyły, miejsca w których rodzili się mieszkali, często musieli je opuścić, tylko niektórym udało się dożyć sędziwego wieku i być pochowanym w rodzinnej ziemi. Czy nużące jest wyliczanie imion i nazwisk byłych mieszkańców Wołowca i sąsiednich miejscowości? Odpowiedzią są słowa: „To w gruncie rzeczy nieistotne, powie ktoś, gdzie mieszkał ponad czterysta lat temu jakiś młynarz z rodziną. Cóż to może kogoś obchodzić, tyle ludzi, tyle pokoleń, tyle ważnych wydarzeń wstecz. Ale ja jestem ciekawa, w którym miejscu moje kroki przecinają się z krokami tych, którzy kilkaset lat chodzili zmielić zboże na mąkę...”
Autorka wędrując po cmentarzach „wskrzesza” umarłych, pokazuje jakie było ich życie na peryferiach światowych wydarzeń. Książka ma cechy pamiętnika, reportażu, dokumentu i po części rozprawki filozoficznej.
Monika Sznajderman osobiście weszła w świat historii człowieka i natury. Ma na ten odwieczny temat swoje przemyślenia i doświadczenia. Chociaż człowiek jako istota rozumna powinien dominować nad przyrodą, ona powinna mu służyć, jednak wystarczy aby się zdarzył moment, kiedy braknie człowieka i już przyroda ponownie obejmuje prymat na danym terenie. Tymi momentami są wojny, epidemie (cholera dusznica),emigracja za chlebem, warunki atmosferyczne (na przełomie 1490/1491 wyginęli Wołosi i ich stada),przymusowe wysiedlenie w ramach akcji Wisła terenów zamieszkałych przez Łemków.
Pusty las to metafora oznaczająca, że przyroda bez człowieka to pusty las. Trzeba stwierdzić, że autorka jest znawczynią przyrody beskidzkiej. Wymienia dziesiątki nazw drzew, krzewów, kwiatów, roślin.
W omawianym utworze jest też trochę rozważań filozoficznych na temat znaczenia pewnych słów np. budowanie (pozostawanie, przebywanie),zamieszkiwanie (być wprowadzanym w spokój) ważnych w życiu człowieka. Kilkakrotnie powtarza: „Co ja tutaj robię”? Za dane sobie prawo przebywanie na umęczonej ziemi odwdzięcza się spisywaniem historii ludzi, którzy przez wieki tu mieszkali.
Natura ujarzmiana, a nawet niszczona przez człowieka szybko się odradza, natomiast potrzeba wielu lat, czasem dziesiątków, a nawet setek lat, aby odrodził się człowiek. W wypadku „zanurzenia się” autorki "Pustego lasu" w człowieka, nie chodzi o pojedynczą osobę, lecz o duży regionu Polski – Beskid Niski zamieszkały kiedyś przez Łemków, Żydów, Cyganów. Ich tragiczne losy są obiektywnie i wyraziście pokazane. Rozważania te zawsze kończą się pytaniami: dlaczego, za co spotkała ich taka kara , czym zasłużyli na nią? Na to autorka nie znajduje logicznej odpowiedzi.
Życie na tym terenie związane było z odkryciem ropy naftowej, rozwojem i upadkiem przemysłu naftowego. Na tle historii tego regionu były to lata korzystne dla jej mieszkańców.
Mamy też pokazane czasy współczesne, to jest po II wojnie światowej, zagospodarowanie Bieszczadów, organizowanie PGR-ów i po kilkudziesięciu latach ich likwidacja.
Jest to książka o przemijaniu, o decydującym wpływie polityki , gospodarki na życie jednostek i małych społeczeństw. Jest odpowiedzią na pytania: ile znaczy pojedynczy człowiek ? Czy może rywalizować z naturą lub wydarzeniami, na które ma niewielki, a czasem żaden wpływ?

Edward Dziaduła- DKK Cieszanów

Monika Sznajderman ur. 1959 r., córka lekarzy (matka Polka ojciec Żyd, przeżył Houlocast). Jest współzałożycielką Wydawnictwa Czarne, a prywatnie, żoną Andrzeja Stasiuka, pisarza i podróżnika. Od kilkudziesięciu lat mieszka w Wołowcu, w Beskidzie Niskim. Historia tej miejscowości jest tłem rozważań na temat zmian, jakie zachodzą w życiu wielu pokoleń. Autorka uwiarygadnia...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
156
22

Na półkach:

Książka nad wyraz osobliwa. Jest czymś pomiędzy reportażem a literaturą piękną, czymś pomiędzy dawaniem nadziei a jej odbieraniem, pomiędzy minimalizmem a maksymalistycznym. Autorka przekracza granice a jednak poza nie nie wychodzi. Kunszt pisarski Sznajderman sprawia, że czytelnik razem z nią spaceruje po łąkach, lasach i ścieżkach Wołowca. Książka ta uświadomiła mi, że żyjemy (co zabawne, uświadomiły mi też to filmy universum Marvela) w jednym z wielu światów, świecie w świecie, gdzie jeden świat wchłania drugi, inny się wyodrębnia, trzeci pochłania czwarty. Wołowiec to taki pojedynczy haft krzyżykowy na ogromnej makatce z ludowym wzorem. Może istnieć, może blaknąć, może być pruty, wyszywany na nowo...

Książka nad wyraz osobliwa. Jest czymś pomiędzy reportażem a literaturą piękną, czymś pomiędzy dawaniem nadziei a jej odbieraniem, pomiędzy minimalizmem a maksymalistycznym. Autorka przekracza granice a jednak poza nie nie wychodzi. Kunszt pisarski Sznajderman sprawia, że czytelnik razem z nią spaceruje po łąkach, lasach i ścieżkach Wołowca. Książka ta uświadomiła mi, że...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
301
39

Na półkach:

Autorka jest współzałożycielką wydawnictwa Czarne razem z mężem Andrzejem Stasiukiem. Swoją działalność rozpoczęli i kontynuują w Beskidzie Niskim w miejscowości Czarne, stąd też nazwa. Porzucili stolicę by zaszyć się w małej miejscowości, w domu bez wody i prądu. Tak trwają do dziś, z tym że naturalnie warunki bytowe znacznie się zmieniły, a wydawnictwo urosło w siłę. O tym też jest reportaż „Pusty las”, ale przede wszystkim to opowieść o ludziach, dawnych mieszkańcach Beskidu Niskiego- Łemkach, Ukraińcach, Rusinach i Żydach. Monika Sznajderman składa im hołd poprzez wywołanie z pamięci. Podaje imiona, nazwiska, śledzi ich losy posiłkując się wieloma dokumentami, aktami, księgami parafialnymi, a także własną wyobraźnią wierząc, że nie wszystkich spotkał zły los.

Książka porusza wiele tematów sięgając kilka wieków wstecz. Poczynając od zasiedlenia, poprzez gorączkę ropy naftowej, emigracje zarobkowe, katastrofy gospodarcze, epidemie a także eksterminację Żydów, „dobrowolne” wywózki do Rosji, akcję „Wisła” po okres wojen światowych. „Pusty las” to opowieść uniwersalna, ponieważ może dotyczyć wielu miejsc w Polsce. Książka pobudza do myślenia na temat własnej małej ojczyzny, by zastanowić się kto mieszkał przed nami, jakie wiódł życie, z czego żył, z jakimi problemami się zmagał?

Reportaż Moniki Sznajderman uważam za bardzo wartościowy, dający wiele informacji, zmuszający do refleksji. Stanowi podłoże do szerszej dyskusji na tematy historyczne, polityczne oraz inne.

Autorka jest współzałożycielką wydawnictwa Czarne razem z mężem Andrzejem Stasiukiem. Swoją działalność rozpoczęli i kontynuują w Beskidzie Niskim w miejscowości Czarne, stąd też nazwa. Porzucili stolicę by zaszyć się w małej miejscowości, w domu bez wody i prądu. Tak trwają do dziś, z tym że naturalnie warunki bytowe znacznie się zmieniły, a wydawnictwo urosło w siłę. O...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1767
1766

Na półkach:

„...co tu właściwie robię, w tej »ruskiej okolicy«, na wysiedlonej Łemkowszczyźnie, wśród zrujnowanych cerkwi i zdziczałych sadów, cmentarzy z pierwszej wojny światowej i czarnych kiwonów [...] wśród cudzych chałup i cudzych rzeczy, w cudzym pejzażu podpierającym niskie niebo”?
To pytanie zadała sobie autorka po dwudziestu latach mieszkania w Wołowcu. „Dziecko żydowsko-polskie z tak zwanej inteligenckiej rodziny [...], dziewczyna z warszawskiego Nowego Światu, i okolic, panna do spodu miejska”. I zaraz sobie odpowiedziała – „Jak to co? Mieszkam. Na pustym polu i w pustym lesie. Na łące pamięci”.
Chociaż nie tak zaraz znalazła pozornie prostą odpowiedź.
To stało się na końcu opowieści, która pusty las i puste pole wypełniła brzemiennymi słowami, dynamicznymi obrazami i powstałymi z martwych ludźmi. To nie była łatwa archeologia historii, bo „trzeba się bardzo starać, by uwierzyć, że kiedyś było tu tyle światła, tyle życia”. W Beskidzie Niskim, którego mapkę ze wszystkimi wsiami istniejącymi i już nieistniejącymi przedstawiono na wyklejce książki, a jego współczesnymi, nostalgicznymi zdjęciami zilustrowano tekst. Sam Wołowiec w 1787 roku liczył „pięciuset dziewięćdziesięcioro pięcioro grekokatolików i jedenaścioro Żydów”, a obecnie „osiemnaścioro w ledwie kilku domkach”. Ciekawość (chociaż nie tylko, ale o tym później),co wydarzyło się między tymi cezurami, okazała się wewnętrzną potrzebą próby odtworzenia przez autorkę przeszłości w tym rejonie Beskidu Niskiego. Nieodpartą chęcią przywrócenia nazwisk jego mieszkańcom. Silną koniecznością napisania „o tych, którzy przez stulecia kochali się tu, śmiali, płakali, modlili i umierali, marzyli o lepszym życiu i bali się go. O tych, którzy przez stulecia siali, sadzili, kosili i budowali”. To ciekawość ich losów jednostkowych i całych pokoleń oraz przytrafiających się im zdarzeń, tworzyły opowieść pełną gwaru, łez, krzyku, radości i nadziei, odszukiwanych w literaturze, tropionych w księgach parafialnych, wyszperanych w archiwach i wydobytych ze wspomnień jeszcze żyjących, budując historię zasiedleń, przesiedleń, wysiedleń oraz dobrobytu i tragedii poszczególnych osób, rodzin i nacji – Żydów, Rusinów, Rusaków, Łemków czy obecnie od pewnego czasu Ukraińców splątanych w tożsamościach przez trudną, skomplikowaną i brutalną historię. Regionu jakżeż nieromantycznego, a przez to nieobecnego w literaturze pięknej w przeciwieństwie do sąsiadów, bo Wołowiec to nie Zakopane, a Beskid Niski to nie Tatry. „»Beskid Biedny« nieinteresujący nikogo łącznik między skalistymi, czarującymi „nieporównanym wdziękiem romantyczności” Pieninami a trudno dostępnymi połoninami Bieszczad”. Przez długi czas ziemia nieznana ze skażonym pejzażem podlanym krwią (i o tej upuszczanej krwi jest kilka rozdziałów),pod którego bujną roślinnością rozciąga się ludzki cmentarz żyjący swoim życiem podziemnego świata. Ludzi, którzy kiedyś go tworzyli, kształtowali i zmieniali. To ciekawość autorki nakazywała nakładać na pozostawione przez nich, ślady swoje. To z niej narodziła się świadomość przejścia z roli obserwatorki, przybyszki budującej swoje życie na cudzym, w kolejną – samodzielnego i jednocześnie komplementarnego elementu twórczego.
Uczestniczki kolejnego etapu dziejów.
Rozumiejącej, że nie można budować, przekształcać i tworzyć bez znajomości tego, co było, z czego wyrosło i co było źródłem przemian. Dlatego to niemalże desperackie poszukiwanie i odtwarzanie dziejów poprzednich mieszkańców to przede wszystkim opis procesu zapuszczania korzeni i stawania się kolejnym jego przejściowym ogniwem, który ujęła w tych słowach – „Na rozmaite sposoby rzeźbię w materii mojej wsi, do trwań jej niegdysiejszych, na ich śladach odciskam swój ślad – tworzę teraźniejszość dla tych, którzy nadejdą po mnie”.
To pragnienie płynące z serca dyktowane potrzebą dookreślenia swojej roli.
Czułość, z jaką autorka odtwarzała obrazy sprzed lat i emocje, które je wypełniała i które jej towarzyszyły, nadały opowieści wymiar osobisty, a nawet intymny, chociaż formalnie można określić ją esejem. Do której często zapraszała myśli znanych jej bezpośrednio lub literacko osób, uważając, że ich nadużywa, ale ja podzielam zdanie cytowanego George’a Steinera, „że splecione ze sobą cytaty nabierają nowych znaczeń i rozpoczynają dysputę”. Również ze mną. To dlatego jej obrazy nabierały trójwymiarowości potęgowane pięknem języka przekazu – delikatnego, emocjonalnego, plastycznego w opisach pejzażów, momentami miłosnego, komunikatywnego językiem emocji, a jednocześnie hermetycznego w endemicznych pojęciach, ale umiejętnie odkrywających swoją pojęciową tajemnicę w kreślonych kontekstach. Jakżeż inaczej, bo z odzyskaniem środka ciężkości, z przywróceniem równowagi balansu, słowo „mieszkać” nabrało poczucia tożsamości historycznej po tej opowieści pisanej sercem. I może dlatego rozpoczętej, jak baśń, frazą – „dawno, dawno temu”, opowiadanej o szarej godzinie „zwanej przez stare przysłowie godziną »inter canem et lupum«, między psem a wilkiem, gdy światło ciemnieje, a jasność dnia ustępuje przed grozą nocy”, a niesłyszalne głosy umarłych za dnia lepiej słychać w pustym lesie o szarówce. W „pustym” lesie, który nabiera pejoratywnego znaczenia, bo ożywa i uwidacznia się „w nieustannej przemianie, w każdym ułamku sekundy inny, stwarzany na nowo, niepodobny do siebie samego sprzed chwili”. Przy okazji odpowiadając na nurtujące i stale towarzyszące pytanie – „Moi sąsiedzi. Gdzie oni są?” Tutaj. Zawsze byli i pozostaną na wieki.
W „pustych lasach” rozsianych po Polsce.
naostrzuksiazki.pl

„...co tu właściwie robię, w tej »ruskiej okolicy«, na wysiedlonej Łemkowszczyźnie, wśród zrujnowanych cerkwi i zdziczałych sadów, cmentarzy z pierwszej wojny światowej i czarnych kiwonów [...] wśród cudzych chałup i cudzych rzeczy, w cudzym pejzażu podpierającym niskie niebo”?
To pytanie zadała sobie autorka po dwudziestu latach mieszkania w Wołowcu. „Dziecko...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1985
1178

Na półkach: , , , ,

Świetny koncept, który niestety został zaprzepaszczony przy realizacji. Historia o pustce gubi się w gąszczu cytatów, nawiązań i odniesień, które są tu głównie po to, by pokazać jaka to autorka jest oczytana.

Świetny koncept, który niestety został zaprzepaszczony przy realizacji. Historia o pustce gubi się w gąszczu cytatów, nawiązań i odniesień, które są tu głównie po to, by pokazać jaka to autorka jest oczytana.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
224
189

Na półkach:

Zaczyna się niewinnie, po to, by potem przytłoczyć i na samym koniec zgnieść swoją tragedią. Podobnie, jak ludzkie życie. To ksiażka o znikaniu, nie tylko w formie umierania, ale kiedy coś znika, to przecież coś innego się rodzi i nawet pustka staje się wtedy czymś - gdyby jej nie było, nikt by jej przecież nie szukał...

Zaczyna się niewinnie, po to, by potem przytłoczyć i na samym koniec zgnieść swoją tragedią. Podobnie, jak ludzkie życie. To ksiażka o znikaniu, nie tylko w formie umierania, ale kiedy coś znika, to przecież coś innego się rodzi i nawet pustka staje się wtedy czymś - gdyby jej nie było, nikt by jej przecież nie szukał...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
403
218

Na półkach:

Doceniam intencje towarzyszące stworzeniu takiej książki, ale... nie byłam w stanie przez to przebrnąć. Te wyliczanki nazwisk mnie kompletnie pokonały. Wrażenia niczym podczas lektury książki telefonicznej. Rzuciłam po jakichś 40 stronach, pozostawiam bez oceny.

Doceniam intencje towarzyszące stworzeniu takiej książki, ale... nie byłam w stanie przez to przebrnąć. Te wyliczanki nazwisk mnie kompletnie pokonały. Wrażenia niczym podczas lektury książki telefonicznej. Rzuciłam po jakichś 40 stronach, pozostawiam bez oceny.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
285
193

Na półkach:

Tak ciekawy temat przepracowany, przeciążony licznymi cytatami, dygresjami, powtórkami. Trudny styl autorki.

Tak ciekawy temat przepracowany, przeciążony licznymi cytatami, dygresjami, powtórkami. Trudny styl autorki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
5
4

Na półkach:

Jako mieszkaniec Beskidu Niskiego, żyjący w pobliżu opisywanych miejsc, muszę przyznać, że dzięki tej książce dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy na temat mieszkańców tego regionu. Jedna z lepszych pozycji Autorki.

Jako mieszkaniec Beskidu Niskiego, żyjący w pobliżu opisywanych miejsc, muszę przyznać, że dzięki tej książce dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy na temat mieszkańców tego regionu. Jedna z lepszych pozycji Autorki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    668
  • Przeczytane
    642
  • Posiadam
    151
  • 2019
    32
  • 2020
    25
  • 2020
    20
  • Teraz czytam
    18
  • 2021
    15
  • Polska
    12
  • Reportaż
    12

Cytaty

Więcej
Monika Sznajderman Pusty las Zobacz więcej
Monika Sznajderman Pusty las Zobacz więcej
Monika Sznajderman Pusty las Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także